Posty

Wyświetlanie postów z 2013

Azerbaijan/Iran 2008: Next time around, you better lose!

Obraz
It was slowly getting cold and the thrill of the journey's initial, autumn sunlit hours had receded into oblivion. At the Wuppertal gas station, the October evening didn't bode for one of prismatic luster to any great extent. Traffic was anything but dense, yet there was still a lengthy road to travel. The only cars tanking up at this point were ones with local license plates, probably on their way home. The station was sort of nondescript – small, essentially hidden despite being just next to the highway. No restaurant or motel. Just pumps, bathrooms, snacks and soft drinks; a momentary stop of necessity, to keep from running out of gas. I'd been in the blatantly possessive embrace of hopelessness for quite a while by the time the clock's hands were aligned on the twelve, and the temperature was approaching zero.  Following a period of complete inactivity that stretched on for an eternity a small, dilapidated Ford Fiesta with Berlin license plates pulled up. Its driv...

Francja 2013: Eutanazja w Arktyce

Tym razem garderobę dzielimy z Francuzami. Jest ich pięciu. Wchodzę do niewielkiego pomieszczenia. Sięgam po plecak i czegoś w nim szukam. Pytam po ichniejszemu jak się udał koncert. Robię przy okazji jakieś uwagi na temat nagłośnienia. Wydaje mi się, ze dla większości z nich jestem pierwszym napotkanym Polakiem. Przysłuchują mi się z taką uwagą jakbym wygłaszał kazanie na górze, a ja tylko coś o francuskich serach i kiełbasach wspominam. Ich uwadze towarzyszy zdziwienie. Też bym się dziwił widząc pierwszego Eskimosa, który nawija po polsku, gdy tak siedzimy sobie w igloo. Jego żona popija ciepły mocz, podczas gdy my, literacką polszczyzną, roztrząsamy kwestię eutanazji budzącej kontrowersje nawet w Arktyce.

Francja 2013: Odmienne tradycje wędliniarskie

Jedni piszą o modzie, inni o sprzęcie komputerowym, jeszcze inni o problemach seksualnych. Mnie te tematy jakoś do literackich wypróżnień nie nakręcają. Francja przez lata wymościła sobie szczególne miejsce w moim…wnętrzu. Pierwszym językiem, którego zacząłem się uczyć z oddaniem podsycanym pasją poznania był francuski. Pod wpływem lektury „Zwrotnika raka”, za cel pierwszych autostopowych podróży początkiem lat dziewięćdziesiątych, obrałem właśnie Paryż. Nigdy nieukończone studia romanistyczne (w sumie to ledwo rozpoczęte) były już tylko wonnie tlącym się kadzidłem na ołtarzu fascynacji Heksagonem. Endemiczny w skali Europy styl i estetyka organizacji państwa, gdzie wszyscy od dawna i z godnością ponosili cenę wygody życia bardzo mi imponowały. Opływowe kształty TGV, telefony na karty z chipem (w Polsce z ulicznych telefonów dzwoniło się za friko,  na łyżeczkę lub opornik ), przemieszczanie się po mieście nowoczesnym metrem z mapą jego labiryntów w garści, czy Minite...

Polska 2013: Hitlerowskie transporty

Obraz
Podróż pociągiem z Żor do Katowic z przesiadką w Orzeszu to trzydzieści pięć kilometrów pokonywanych w prawie półtorej godziny… Nie ma już tego pociągu. Dzisiaj tyle samo czasu potrzeba na przejechanie dystansu czterystu kilometrów "łączących" Paryż i Lyon oraz siedemdziesięciu siedmiu dzielących dwa polskie miasta. Prężnie działające lotniska międzynarodowe oraz nowoczesne, przeznaczone dla klasy średniej dworce kolejowe są częścią ich miejskiej infrastruktury.  Te kilometry chybotliwych torowisk, którymi stolicę Górnego Śląska  opuszczają  opustoszałe wagony wlekąc się w stronę Krakowa wydają się pamiętać hitlerowskie transporty...

Polska 1989: Śmierć syna

Obraz
Szesnastoletni Kamil nie wracał do domu. Ojciec położył się wcześniej. Mama nie spała do północy. Rano wykonała pierwszy telefon. Piotr, kolega z koła wędkarskiego, w żaden sposób nie mógł jej pomóc. Ojciec od rana w milczeniu siedział przed telewizorem. Zrobił sobie jajecznicę na boczku z cebulą i herbatę z cytryną i miodem spadziowym. Mama koło południa zadzwoniła do miejscowego komisariatu by powiadomić oficera dyżurnego o zaginięciu małoletniego syna. Krótki rysopis - znaki szczególne...Do późnych godzin nocnych nie zmrużyła oka w oczekiwaniu na wiadomość. Jak zwykle ułożyła rzeczy na jego biurku. Poprawiła ubrania porozrzucane w szafie. Wygładziła pościel. Gdy wieczorem w pokoju dziecięcym gasło światło, na chwilę uchylała drzwi. Jego równy oddech uspokajał przed pójściem do łóżka. Ojciec rzadko tam zaglądał. Jadał obfite kolacje. Chadzał spać wcześniej. Sen nadchodził szybko.   Kolejne dni nie przynosiły zmiany. W życie uszczuplonej brakiem syna rodziny wkradała się beznadzi...

Polska 2007: Przyczółek Skandynawia

Wszystko wskazuje na to, że trzeba będzie się przyzwyczaić...  Zima po raz kolejny podsuwa do rozwiązania zawikłany test na cierpliwość podsycając nachalną szarówą skłonność do pozwalania sobie na działania pod wpływem wymówek. Od połowy listopada widziałem słońce cztery razy.      Choć Polska jest krajem o klimacie umiarkowanym, ciepłym, przejściowym z naciskiem na „ciepły”, to anomalium zimy 2007 roku okazało się zwiastunem zmian klimatycznych dla obszaru, na którym żyję. To, co normalnie zaczyna się początkiem grudnia przyszło w połowie listopada, by po miesiącu osiągnąć, jak mi się wtedy wydawało, swe apogeum. Biel śnieżnej pokrywy sięgała po horyzont i po pas, a pobocza dróg i chodników zamieniały się w rosnące sterty szarego, lodowaciejącego śniegu. W styczniu doszły mrozy. Słupek rtęci skurczył się by na jakiś czas zamieszkać w okolicach liczby minus dwadzieścia… Mała, północna Norwegia na południe od Bałtyku. Mimo, że polska zima zawsze daje w kość w ok...

Polska: Światło przychodzi ze Wschodu (La lumière vient de l’Est)

Francuzi uważają Polaków za pijaków, Niemcy za złodziei. Polacy postrzegają Rosjan za manifestację bezguścia podsycanego sutym i regularnym zakrapianiem tanią wódką. Ukraińcy twierdzą, że Mołdawia to biedota.  Cała pogarda współczesnej Europy kieruje się zawsze na wschód. Porównywanie się ze wschodem dowartościowuje nas, a przecież światło przychodzi ze wschodu... Świętej pamięci Karol Wojtyła, jako papież znany również pod pseudonimem Jan Paweł II, już dawno przypomniał to światu. Les Français tiennent les Polonais pour des ivrognes, et les Allemands pour des voleurs. Les Polonais voient les Russes comme des primitifs, et les Ukrainiens les Moldaves comme des malformés.  Tout le mépris de l’Europe d’aujourd’hui se dirige vers l’Est. Se situer par rapport à l’Est nous valorise, alors que la lumière vient de l’Est ! Le défunt Karol Wojtyla, connu comme pape sous le pseudonyme de Jean-Paul II, l’avait il y a longtemps déjà rappelé au monde. The French regard P...

Polska: Miasto bez końca... (La ville sans fin...)

Mieszkam w Polsce. Na południu. Stosunkowo blisko Czech, trochę dalej od Słowacji. Jadąc autostradami, które wciąż praktycznie jeszcze nie istnieją, mam nie dalej niż parę godzin jazdy do Warszawy, Bratysławy, Wiednia, Budapesztu czy Pragi, nawet przy zachowaniu przepisowej prędkości. Jakby dobrze przycisnąć, to w zasadzie wszędzie robi się bardzo blisko. Czekam tylko na dobre drogi. Gdy to nastąpi kupię samochód… Region, w którym się urodziłem za komuny był bardzo uprzemysłowiony. Bardzo dziwnie uprzemysłowiony. Kopalnie i huty stanowiły element krajobrazu miejskiej zabudowy. Znajdowały się w bezpośrednim sąsiedztwie domów mieszkalnych, familoków, blokowisk, a nawet rynków miast. Wieść niesie, że obecnie trzystu tysięczne Katowice znalazły się onegdaj na bardzo krótkiej liście potencjalnych planów zdjęciowych futurystycznej wizji przyszłości z filmu Ridleya Scotta – „Blade Runner”. Nic w tym dziwnego. Z okna tramwaju przemierzającego labirynty największej w Polsce a...

Polska 2013: Beduin ze Śląska

Obraz
Nie dość, że urodziłem się na Górnym Śląsku, w Wodzisławiu Śląskim, w którego nazwie przymiotnik „śląski” wyraźnie podkreśla przynależność regionalną miasta, to jeszcze przez całe życie na Śląsku mieszkałem, nie licząc przerw na studia i podróże. Nie znaczy to jednak, że jestem Ślązakiem. Na Śląsku nie obowiązuje bowiem prawo ziemi tak jak w USA czy Rosji, gdzie z tytułu urodzenia na danym terenie można ubiegać się o uznanie za obywatela kraju. Zakodowane od urodzenia przekonanie, że się jest Ślązakiem nie wystarcza, żeby przez Ślązaków zostać uznanym za Ślązaka. Potomek przyjezdnych urodzony w krainie węgla kamiennego dorasta zatem w iluzorycznym poczuciu Śląskości. Naturalnym kwalifikatorem lub "dyskwalifikatorem", rozstrzygającym ostatecznie kto jest kim, jest powszechnie używana, charakterystyczna dla tego regionu gwara. Nie sposób bowiem mową Ślązaków władać nie wyssawszy jej z mlekiem matki-Ślązaczki. Krótko mówiąc ten jest Ślązakiem, kto gwary nauczył się w domu. Kied...